Strajk pielęgniarek niewykluczony
- Utworzono: poniedziałek, 19, styczeń 2015 09:19
- Redakcja
Dziś średnia wieku pielęgniarek to 48 lat. Sytuacja jest tym bardziej niepokojąca, że coraz mniej dziewcząt garnie się do tego zawodu, tymczasem chorych przybywa. Pielęgniarki są zdeterminowane walczyć o swoje, co znaczy, że protesty lekarzy na początku tego roku mogą nie być ostatnimi w służbie zdrowia.
W Polsce statystycznie na tysiąc mieszkańców przypada zaledwie 5 pielęgniarek, czyli mniej więcej tyle, co w Rumunii. Tymczasem w nieporównywalnie mniejszej Norwegii pielęgniarek i położnych jest trzy razy więcej niż u nas, nie mówiąc już o warunkach płacowo-socjalnych, które są tam o niebo lepsze niż w Polsce. Niebezpieczne jest także to, że czynnych zawodowo pielęgniarek w Polsce stale ubywa, a zawód ten cieszy się coraz mniejszą popularnością wśród młodzieży. I nic dziwnego, skoro pielęgniarkom daje się coraz więcej obowiązków związanych z biurokracją czy chociażby wynikających z pakietu onkologicznego, za czym nie idzie, niestety, gratyfikacja finansowa.
Lucyna Dargiewicz, przewodnicząca Zarządu Krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, w rozmowie z NaszymDziennikiem.pl zauważa, że na porządku dziennym są sytuacje, kiedy jedna pielęgniarka na dyżurze ma pod swoją opieką nawet 30 i więcej chorych w różnym stanie. – Nasza sytuacja jest zła. Tak naprawdę nikogo dziś nie interesuje, że zarobki pielęgniarek, które są matkami, żonami i mają na utrzymaniu rodziny, są na poziomie 2 tysięcy złotych. Jeżeli nic się w tej sprawie nie zmieni, to niedługo chorymi w szpitalach nie będzie się miał kto opiekować – podkreśla Lucyna Dargiewicz. O tym, że pielęgniarek ubywa, najlepiej świadczą statystyki, według których zaledwie 2 proc. kobiet w tym zawodzie jest w wieku 21-25 lat. Nic zatem dziwnego, że chorymi coraz częściej opiekują się pielęgniarki powyżej 50. a nawet 60. roku życia. – Można powiedzieć, że nowe, świeżo upieczone pielęgniarki nie wchodzą do zawodu, bo wyjeżdżają za granicę, lub nie podejmują pracy zgodnie z wykształceniem. Dlaczego…? To odpowiedzialny zawód i dziewczyny nie chcą podejmować tej odpowiedzialności za głodowe wynagrodzenie – tłumaczy Lucyna Dargiewicz. Według Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Rzeszowie, tylko na Podkarpaciu w 2020 r. może zabraknąć ok. 2,4 tysiąca pielęgniarek i położnych, w skali kraju będzie to znacznie więcej, co z pewnością odczujemy wszyscy. Pytanie, czy i jak je zastąpić, wciąż pozostaje bez odpowiedzi.
Na braki kadrowe od lat zwracają uwagę środowiska pielęgniarskie, ale ich apele pozostają niestety bez echa. Ostatnio, bo 8 stycznia, po nadzwyczajnym posiedzeniu prezydiów: Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych oraz Zarządu Krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, pielęgniarki wystosowały kolejny apel, tym razem do premier Ewy Kopacz, o „natychmiastowe spotkanie”. Chodzi o podjęcie wspólnych działań, które mogłyby zaowocować poprawą dramatycznej sytuacji związanej z zabezpieczeniem polskiego społeczeństwa w świadczenia pielęgniarskie i położnicze oraz zapobieżenie załamaniu systemu ochrony zdrowia w Polsce. – Póki co, nie mamy jeszcze odpowiedzi ze strony Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, natomiast jest wola spotkania ze strony nowej wiceminister zdrowia Beaty Małeckiej-Libery w ostatnich dniach stycznia – wyjaśnia Lucyna Dargiewicz. Przypomnijmy, że od grudnia ubiegłego roku decyzją Zarządu Krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych pielęgniarki weszły w spory zbiorowe z pracodawcami. Domagają się wpisania pielęgniarek do systemu zamawianych świadczeń przez NFZ na podobnej zasadzie jak lekarze, określenia norm zatrudnienia i podwyżki płac, które są na poziomie nieadekwatnym do obowiązków i odpowiedzialności, jaka ciąży na tej grupie zawodowej. – Mamy dość lekceważenia ze strony tych, którzy odpowiadają za politykę zdrowotną w Polsce. Opracowujemy harmonogramy działań, ale nie będziemy ich ujawniać. Mamy nadzieję, że w końcu dojdzie do porozumienia i nasze postulaty zostaną nie tylko wysłuchane, ale spełnione. Jesteśmy zdesperowane i coraz bardziej zdeterminowane walczyć o swoje – zapowiada przewodnicząca OZZPiP. To oznacza, że 2015 r., który rozpoczął się od protestów lekarzy Podstawowej Opieki Zdrowotnej, może obfitować także w protesty pielęgniarek i położnych.
autor: Mariusz Kamieniecki
źródło: www.naszdziennik.pl